Kto nie był, niech żałuje! Po pełnym emocji boju nasi szczypiorniści pokonali Stal Mielec 30:27, dzięki czemu zainkasowali swoje premierowe punkty w PGNiG Superlidze. Do tej pory żaden beniaminek nie pokusił się o punktową zdobycz.
Niedzielny mecz w Arenie był kapitalnym widowiskiem. Pełne trybuny i nieustający doping przełożyły się na znakomitą atmosferę. W tych okolicznościach kaliszanie odnieśli historyczne zwycięstwo.
Worek z bramkami rozwiązali goście, ale po kilku minutach było 5:1 dla MKS-u, który bezbłędnie finalizował kontry. Gospodarze konsekwentnie budowali przewagę, najwyższy dystans dzielił obie drużyny w 18. minucie (13:5). Do końcowej syreny wciąż jednak było daleko, więc przyjezdni nie zrazili się tak dużą stratą i dążyli do jej odrobienia. Zadanie to ułatwiał im fakt, że miejscowi aż dwukrotnie musieli sobie radzić w podwójnym osłabieniu. W sumie w całym meczu aż 11 razy byli odsyłani na ławkę, a dwóch zawodników – Michał Bałwas i Kirył Kniaziew – obejrzało czerwone kartki. Stal próbowała to wykorzystać i w 51 minucie zbliżyła się na jedną bramkę (23:22). Podopieczni Pawła Ruska nie dali sobie jednak wyrwać zwycięstwa. W końcówce znów żądlili kontratakami, do bramek Michała Dreja i Michała Czerwińskiego kolejne trafienie dołożył też niezawodny Kamil Adamski i w efekcie MKS wygrał 30:27.
Obie drużyny należą do grupy pomarańczowej, stąd za niedzielny triumf kaliska siódemka zgarnęła cztery oczka. To jej pierwsza zdobycz w PGNiG Superlidze. Jest też pierwszym beniaminkiem, który zapunktował w tych rozgrywkach odkąd mają one charakter zawodowy.
***
MKS Kalisz – SPR Stal Mielec 30:27 (15:11)
MKS: Tatar, Zakreta – Drej 6, Galewski 5, Kniaziew 5, Adamski 4, Bałwas 4, Czerwiński 2, Krycki 2, Adamczak 1, Bożek 1, Kobusiński, Kwiatkowski, Misiejuk