Pierwsza połowa dla Vive, druga dla nas

24 квіт. 2021 |

W sobotnie popołudnie w Kaliszu mieliśmy klasyczny mecz dwóch połów. Kielczanie mocno weszli w spotkanie szybko wypracowując kilkubramkową przewagę. Natomiast na drugą część nasz zespół wyszedł bardzo zmotywowany i wygrał ten fragment 17-12, a ostatnie 20 minut 12-5.

W sobotnie popołudnie w Kaliszu mieliśmy klasyczny mecz dwóch połów. Kielczanie mocno weszli w spotkanie szybko wypracowując kilkubramkową przewagę. Natomiast na drugą część nasz zespół wyszedł bardzo zmotywowany i wygrał ten fragment 17-12, a ostatnie 20 minut 12-5.

Maciej Pilitowski / fot. Michał Rabiega

Wynik w Arenie Kalisz otworzył reprezentacyjny lewy rozgrywający Tomasz Gębala, a w kolejnej akcji trafił Nicolas Tournat. To właśnie francuski obrotowy w pierwszych fragmentach gry był niesamowicie trudny do upilnowania. W pierwszych 15 minutach trafiał do siatki 5 razy i to głównie dzięki jego postawie mistrzowie Polski szybko wyszli na prowadzenie.

W naszym zespole trafiali Robert Kamyszek, Krzysztof Misiejuk i dwukrotnie Kacper Adamski, ale każda bramka wymagała ogromnego wysiłku. Świetnie w bramce spisywał się Andreas Wolff, broniąc nawet rzuty karne, które ciężko wypracowywaliśmy, na czele z Piotrem Krępą. W ostatnim fragmencie pierwszej połowy Łomża Vive jeszcze podkręciła tempo ostatecznie schodząc na przerwę z wynikiem 11-21.

W przerwie na potrzeby studia w TVP Sport Marek Szpera stwierdził, że plan na dzisiejszy mecz jest dobry, a problem tkwi w jego realizacji. Okazało się, że nasz kapitan dobrze wiedział co mówi. Cały zespół wyszedł na drugą część bardzo zmotywowany. Strzelanie po przerwie rozpoczął co prawda Alex Dujszebajew, ale w kolejnej akcji rzut karny wykorzystał Piotr Krępa. Wyraźnie poprawiliśmy grę w obronie najpierw skupiając się na tym, żeby nie pozwolić mistrzom Polski odjechać jeszcze bardziej. Dobrą zmianę w bramce dał Mikołaj Krekora, a jego współpraca z obroną dawała dobrą perspektywę na końcówkę meczu. Dodatkowo trener Strząbała znalazł pewnego wykonawcę karnych w osobie Kamila Adamskiego.

Jeszcze po 10 minutach drugiej połowy Łomża Vive Kielce utrzymywała przewagę z pierwszej połowy, ale naciskani coraz bardziej zaczynali popełniać błędy. To z kolei coraz bardziej napędzało nasz zespół. Z minuty na minutę kielczanie tracili pewność siebie, oraz kolejne bramki. Do siatki trafiali Mateusz Kus, Piotr Krępa, Maciej Pilitowski i Robert Kamyszek, a goście niespecjalnie wiedzieli jak zatrzymywać naszych zawodników. W ostatnich dwóch minutach gry trochę oddechu zespołowi mistrzów Polski dali przy stanie 28-31 swoimi trafieniami Nicolas Tournat i Alex Dujszebajew ustalając wynik meczu.

Z końcowego rezultatu na pewno niezadowolony był trener Talant Dujszebajew, oraz zawodnicy mistrzów Polski. Z kolei Energa MKS drugi raz po zeszłotygodniowym pojedynku w Płocku pokazał charakter i wolę walki, nie poddając się nawet w bardzo trudnym momencie meczu. Wygraliśmy drugą połowę 17-12, a ostatnie 20 minut 12-5.

Energa MKS Kalisz 28:33 Łomża Vive Kielce

Energa MKS Kalisz: Zakreta, Krekora – M. Pilitowski 5, Kamyszek 5, Szpera 4, Kacper Adamski 3, Krępa 3, Kamil Adamski 2, K. Pilitowski 2, Kus 2, Misiejuk 1. Góralski 1, Drej, Makowiejew

Łomża Vive Kielce: Wolff, Wałach – Tournat 6, Moryto 5, A. Dujszebajew 3, Fernandez 3, Kaczor 3, Gębala 3, Kulesh 3, Vujović 2, Surgiel 2, Karacić 1, Olejniczak, Gudjonsson

fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega
fot. Michał Rabiega