Szczypiorniści Energi MKS Kalisz przegrali wyjazdowe spotkanie z Azotami Puławy 24:28, ale mimo porażki, swojej postawy na parkiecie nie muszą się wstydzić. Brązowi medaliści mistrzostw kraju musieli się mocno natrudzić, by komplet punktów pozostał w Puławach.
Przed tygodniem, na inaugurację rozgrywek podopieczni Pawła Ruska ulegli Orlen Wiśle Płock, ale różnicą zaledwie trzech bramek. Parkiet kaliskiej Areny opuszczali więc z lekkim niedosytem, ale jednocześnie z poczuciem dobrze wykonanego zadania, bo na tle wicemistrzów kraju wypadli naprawdę dobrze, do końca walcząc o cenne punkty.
W minioną sobotę czekał ich pojedynek z kolejnym silnym rywalem. W końcu Azoty to trzeci zespół poprzedniego sezonu PGNiG Superligi, za którego sterem przed obecną kampanią stanął były znakomity reprezentant Polski Bartosz Jurecki. Już na otwarcie rozgrywek puławianie pokazali pazur, rozbijając na własnym parkiecie Zagłębie Lubin 35:24, z kaliszanami nie poszło im tak gładko. Podbudowani dobrym meczem z „Nafciarzami” także i tym razem wysoko zawiesili poprzeczkę. Niemal przez całe spotkanie gospodarze czuli na plecach oddech rywali, tak więc do końcowego gwizdka musieli trzymać się na baczności i skrzętnie pilnować korzystnego wyniku.
Najsłabszy moment w grze podopieczni Pawła Ruska zanotowali między 13. a 21. minutą, kiedy do puławianie wyszli na pięciobramkowe prowadzenie (10:5), w czym spora zasługa wyjątkowo skutecznego tego dnia Marco Panića. To był w zasadzie jedyny większy przestój kaliszan, w pozostałych fragmentach spotkania toczyli z faworyzowanym rywalem równorzędną walkę. Jeszcze przed przerwą starali się zmniejszyć straty, a kroku Panićowi starał się wtedy dotrzymywać Michał Drej, celnymi rzutami dając nadzieję na podgonienie wyniku. Udało się to po ośmiu minutach drugiej połowy, kiedy zespół Energi MKS przegrywał już tylko dwoma trafieniami (14:16), a w ataku szalał wówczas Paulo Grozdek. W 48. minucie kaliszanie nadal tracili do gospodarzy tylko dwie bramki (18:20), niestety nie wykorzystali szansy na zdobycie kontaktowego gola, a na dodatek czerwoną kartką, za dość ostre wejście w obronie, ukarany został wspomniany wcześniej Grozdek. W ciągu ostatnich dziesięciu minut gracze Azotów zanotowali kilka udanych interwencji w bramce, a w ataku znów nie do zatrzymania był Marco Panić, dzięki czemu w 54. minucie ponownie prowadzili pięcioma bramkami (24:19). Kaliszanie do ostatniej chwili próbowali gonić wynik, w ciągu dwóch minut trzy razy do bramki puławian trafił Marek Szpera, to jednak nie wystarczyło do całkowitego odrobienia strat. Ostatecznie, po golu bardzo aktywnego w tym meczu Piotra Jarosiewicza, Azoty Puławy wygrały 28:24.
– Tak do końca nie jesteśmy zadowoleni. Myślę, że można było wycisnąć z tego meczu więcej, bo Puławy nie miały chyba najlepszego dnia. Sporo niuansów zadecydowało, że przegraliśmy czterema bramkami, ale na pewno możemy z optymizmem patrzeć na kolejne spotkania, a tych przed nami jeszcze sporo – podsumował sobotnie spotkanie Marek Szpera.
Zdaniem trenera Pawła Ruska, na parkiecie mecz był bardzo wyrównany i mógł się ułożyć znacznie korzystniej dla kaliszan, gdyby nie kontrowersyjne momentami decyzje sędziowskie.
– Uważam, że takie mecze powinny być nagrywane i pokazywane na kursokonferencjach dla sędziów, jako przykład jak nie powinno się sędziować takich zawodów. Byłby to ładny mecz poglądowy. Może gdyby nie fakt, że jako zespół traktowani jesteśmy w kategorii średniaków, a nasza ewentualna wygrana mogłaby sprawić małą sensację, mecz byłby pogwizdany zupełnie inaczej – nie kryje rozgoryczenia szkoleniowiec Energi MKS. – Osobiście jestem bardzo zadowolony z chłopaków. Uważam, że zagrali super zawody. Oczywiście nie ustrzegliśmy się błędów, w pierwszej połowie mieliśmy przestój czterominutowy, gdzie stworzył się lekki bałagan, ale doszliśmy przeciwnika na dwie bramki i uważam, że ten mecz mógł się zakończyć co najmniej remisem – dodaje Paweł Rusek.
Na razie kaliszanie mają na koncie dwie z rzędu przegrane, ale z czołowymi ekipami PGNiG Superligi, na tle których zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Okazją do zdobycia pierwszych w sezonie punktów będzie bez wątpienia domowe spotkanie z Zagłębiem Lubin, już 15 września w kaliskiej Arenie.
2. seria PGNIG Superligi mężczyzn, 08.09.2018 r.,
Azoty-Puławy – Energa MKS Kalisz 28:24 (14:10)
Kary: Azoty – 10 min, Energa MKS – 10 min, czerwona kartka Paulo Grozdek (48.min). Rzuty karne: Azoty 1/3, Energa MKS 2/3.
Azoty-Puławy: Koshovy, Bogdanov – Panić 8, Jarosiewicz 5, Kaleb 4, Masłowski 4, Matulić 2, Rogulski 2, Seroka 2, Podsiadło 1, Łyżwa, Grzelak, Kasprzak, Prce, Gumiński.
Energa MKS: Zakreta, Padasinow – Drej 5, Szpera 5, Grozdek 4, Kniaziew 3, Krytski 3, Bałwas 1, Adamczak Paweł 1, Adamczak Piotr 1, Kwiatkowski, Misiejuk, Pilitowski, Czerwiński.