W pierwszym meczu po przerwie reprezentacyjnej odrabialiśmy mecz 7. serii PGNiG Superligi z Orlen Wisłą Płock. Pomimo doświadczenia przeciwników w europejskich pucharach długimi fragmentami graliśmy z nimi jak równy z równym, wygrywając drugą połowę 14-12. Granie przeciwko takim zawodnikom jest dla nas doskonałą szkołą, możemy też sprawdzić czy nasze założenia taktyczne są skuteczne przeciw tak doświadczonemu zespołowi – powiedział po meczu trener naszego zespołu, Tomasz Strząbała.
O wyniku zadecydował fragment pomiędzy 12 a 25 minutą, kiedy po drugiej dyskusyjnej karze dla Mateusza Kusa lider naszej obrony musiał zostać zdjęty z boiska. Dodatkowo świetnie w bramce w tym fragmencie spisywał się Adam Morawski.
Na pewno szkoda trochę tej pierwszej połowy, ale zespół z Płocka jest szykowany na puchary, wygrywanie mistrzostwa Polski, a my zaczynamy dopiero naszą drogę budowania zespołu. „Przemówienie” z drugiej linii zawodników Wisły robi wrażenie, a my nie mieliśmy dzisiaj żadnego zawodnika, który nie miałby problemu ze zdobyciem bramki z 10 metrów. Musieliśmy grać trochę inaczej doprowadzając do sytuacji z 6-7 metrów, albo szukać dogrania do koła czy skrzydła. Tu, mimo paru dobrych pozycji w pierwszej połowie, bramkarz Wisły Adam Morawski utrzymał dobrą formę po mistrzostwach świata. Wygrał z nami sytuacje 1 na 1, z tego poszły dobre kontry. Kiedy popełnia się jakiekolwiek błędy z takim zespołem kontratak idzie bardzo szybko, natomiast później, w drugiej połowie graliśmy wyrównany mecz, nawet idący lekko po naszej myśli.
W drugiej połowie nasi zawodnicy ograniczyli okazję do kontrataków Wisły Płock, a w ataku pozycyjnym wicemistrz Polski nie stwarzał już tak wielkiego zagrożenia. Ostatecznie Wisła wygrała zaledwie czterema bramkami, a wynik zamknął niesamowitym golem z połowy boiska Kacper Adamski.
Mnie cieszy przede wszystkim jedna rzecz: walczymy do końca. Mimo przewagi ośmiu czy siedmiu bramek walczyliśmy do końca, żeby doprowadzić do jak najlepszego wyniku dla nas. Jeśli ktoś uważa, że mamy realne szanse wygrać z Płockiem, to musi iść do lekarza. Oczywiście, na każdy mecz wychodzimy, żeby wygrać, ale Płock to zespół silniejszy, z większym doświadczeniem. Nawet jeżeli byłby to mecz nie mający znaczenia dla miejsca w tabeli też wyjdę i będę motywował chłopaków do jak najlepszego meczu. Granie przeciwko takim zawodnikom jest dla nas doskonałą szkołą, możemy też sprawdzić czy nasze założenia taktyczne są skuteczne przeciw tak doświadczonemu zespołowi. Dlatego mówię, że jestem zadowolony z pewnych rzeczy, które dzisiaj zrobiliśmy. Na pewno presja jaką wywiera taki zespół jak Wisła powoduje błędy u naszych zawodników i to jest normalne.